Dlaczego zakąska jest taka ważna? 0

Nie zapomnij o zakąsce!

 

W zeszłym tygodniu pisałam o alkoholu i chciałabym jeszcze pociągnąć ten wątek. A właściwie skupić się na jednym jego aspekcie, czyli ludowej prawdzie przestrzegającej wszystkich biesiadników przed piciem nadmiernych ilości trunków na pusty żołądek. Już nasi pradziadowie doskonale wiedzieli, że nie powinno się spożywać procentów na czczo, o ile człowiek chciał się bawić do białego rana, a następny dzień przeżyć bez dudniącego tupotu białych mew w głowie. Szwedzcy naukowcy z Kliniki Uniwersyteckiej Linköping wyjaśnili, dlaczego pijąc na głodniaka szybciej zaliczamy tzw. zgon i jaki jest dokładnie mechanizm tego zjawiska.

Zgodnie ze statystykami Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych blisko 70% Polaków spożywało alkohol w ciągu ostatnich 12 miesięcy poprzedzających badanie ankietowe. Jak udało mi się doczytać, sami autorzy sondażu skłaniają się ku tezie, że są to szacunki nazbyt optymistyczne, a rzeczywisty odsetek pijących (również sporadycznie i w małych ilościach) oscyluje w granicach 80%. Oczywiście można pić i można „pić”, istnieje bowiem wiele różnych modeli konsumpcji napojów wyskokowych, od okazjonalnej lampki wina po codzienne pół litra bimbru. Okazuje się jednak, że ta sama ilość alkoholu spożyta przez tę samą osobę może dać różne efekty w zależności od tego, jak i kiedy się ją przyjmuje.

Kieliszek wódki i ogórek na zakąskę
Bez zakąski ani rusz

 

Pij na zdrowie!

Jednym z kluczowych czynników decydujących o tym, czy dwa piwa zwalą nas z nóg, czy może w ogóle ich nie poczujemy, jest stan naszego żołądka. A konkretniej: poziom jego napełnienia treścią pokarmową. Alkohol przyjmowany na czczo dużo szybciej przenika do krwiobiegu, osiągając maksymalne stężenie w organizmie w ciągu 30 minut do 2 godzin po konsumpcji. Natomiast pity jako dodatek do posiłku lub tuż po posiłku, wchłania się dużo wolniej, a jego efekt uboczne okazują się słabsze. Przy czym należy wyjaśnić, że termin „na czczo” oznacza, że od ostatniego jedzenia upłynęło więcej niż 2 do 4 godz.

Dokładnie mechanizm całego zjawiska opisali wspomniani w nagłówku Szwedzi. Jak wiadomo, około 80% spożytego alkoholu wchłania się dopiero w jelicie cienkim. Wypite napoje trafiają wpierw do żołądka, który z jelitem połączony jest specjalnym mięśniem w kształcie pierścienia, czyli odźwiernikiem. Odźwiernik potrafi szczelnie zamknąć się i tym samym oddzielić oba narządy, jak również otworzyć się, tworząc między nimi swobodne połączenie. Pełni ważną rolę w procesie trawiennym, bowiem umożliwia wstępne rozdrobnienie pokarmu w żołądku, zanim jedzenie przedostanie się dalej. Gdy żołądek jest napełniony, odźwiernik zaciska się, pozostawiając jedynie wąską szczelinę, przez którą do jelita przesączają się niewielkie cząsteczki rozdrobnionych produktów zazwyczaj o półpłynnej konsystencji. Gdy żołądek jest pusty, odźwiernik rozluźnia się, a przyjmowane w tym czasie płyny mogą bez przeszkód spłynąć do dalszego odcinka przewodu pokarmowego. Dlatego wypity na czczo alkohol bardzo szybko trafia do jelit i natychmiast osiąga wysokie stężenie we krwi, podczas gdy procenty wypite do posiłku więcej czasu spędzają w żołądku i wolniej się wchłaniają, oddziałując na organizm zdecydowanie mniej toksycznie.

Nie bez znaczenia pozostaje również moc alkoholu. Oczywiście już dawno udowodniono naukowo, że spożywając wódkę należy się spodziewać dużo szybszego i silniejszego efektu niż w przypadku wypicia piwa, zaś stężenie promili we krwi również będzie wyższe. Jeśli jednak pijemy na czczo, ryzykujemy nie tylko zawroty głowy. Im mocniejszy alkohol, tym łatwiej o podrażnienie błony śluzowej żołądka, a stąd już tylko krok do zapalenia lub nieżytu tego organu. Objawy są z pewnością znane większości osób, którym zdarzyło się przedawkować: mdłości i wymioty to tylko część z nich... Co więcej, pijąc na pusty żołądek wszystkie efekty uboczne konsumpcji występują szybciej i są zdecydowanie intensywniejsze. Mam tu na myśli m.in. fale gorąca i potów, zaburzenia równowagi, brak koordynacji ruchów, opóźnienie reakcji, bełkotliwą mowę czy puszczenie hamulców moralnych - pojawiają się dość niespodziewanie i intensyfikują z ogromną prędkością. Zjawisko to jeszcze gwałtowniej przebiega u osób młodych, których organizm jest mniej tolerancyjny wobec alkoholu niż w przypadku dorosłych, przyzwyczajonych do spożywania napojów wyskokowych, choćby tylko w ilościach umiarkowanych. Cały proces jeszcze dodatkowo przyspiesza proporcjonalnie do częstotliwości toastów. Im częściej sięgasz po kieliszek, tym więcej alkoholu na raz trafia do przewodu pokarmowego i tym szybciej się wchłania.

Koreczki i zakąski do alkoholu
Liczy się nawet drobna przekąska

 

Znaki ostrzegawcze

Jak poznać, że właśnie pijemy na pusty żołądek? Pierwszym zwiastunem niebezpieczeństwa jest odczucie ogólnego ciepła. Nasze ciało nie odczuwa chłodu, nawet jeśli temperatura otoczenia pozostaje relatywnie niska. Pod wpływem alkoholu rozszerzają się bowiem naczynia krwionośne, w szczególności te zasilające partie ciała najbardziej oddalone od serca (np. palce u rąk czy nóg). Mimo że nie czujemy zimna, organizm szybko oddaje ciepło (głównie przez skórę), podczas gdy narządy wewnętrzne ulegają wychłodzeniu. Z tego powodu jednym z czynników ryzyka w śpiączce etylowej jest hipotermia, a osoby pijane pozostają bardziej narażone na oddziaływanie skrajnie niskich temperatur, odmrożenia czy nawet zamarznięcie.

Innym zwiastunem picia na czczo jest szybko pojawiające się uczucie podniecenia i ekscytacji, najczęściej przejawiające się głośną i szybką mową, wyśmienitym humorem czy wzmożoną gestykulacją. To znak, że alkohol trafił właśnie do mózgu, a dokładniej - do kory mózgowej, która zarządza naszym sposobem myślenia i procesami pamięciowymi. Najczęściej zmysłowo odbieramy to jako euforię, mimo że w rzeczywistości napoje alkoholowe zalicza się do depresantów. Jeśli na tym etapie nie ograniczymy spożycia, kolejne procenty przenikną głębiej, aż do móżdżku, zaburzając psychomotorykę ciała i powodując senność. Brak umiaru w tym momencie oznacza wkroczenie na równię pochyłą - następnym obszarem mózgu atakowanym przez alkoholowe toksyny są ośrodki koordynujące pracę narządów wewnętrznych ciała, po czym zapada się w śpiączkę.  

Organem odpowiedzialnym za posprzątanie tego całego bałaganu jest wątroba, która wytacza przeciwko alkoholowi cały batalion enzymów (dehydrogenazy alkoholowej). Pod ich wpływem spożyty etanol zostaje odwodorniony i przekształcony do postaci aldehydu octowego, a ten, przez dalszą dehydrogenazę acetyloaldehydową, przekształca się w kwas octowy wydalany wraz z moczem. Podczas całego procesu wydzielane są związki interpretowane przez mózg jako sygnały o nasyceniu energetycznym organizmu, stąd pijący zazwyczaj nie grzeszą apetytem.

Pijany mężczyzna na ulicy
Skutki nadmiernego spożycia


Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że samo jedzenie tuż przed imprezą czy w jej trakcie nie uchroni przed zgubnymi skutkami spożycia alkoholu, szczególnie jeśli mamy na myśli ilości nadmierne. Pełen żołądek spowolni co prawda wchłanianie procentów i pozwoli nieznacznie obniżyć stężenie promili we krwi, jednak sam proces metaboliczny będzie trwał właściwie tyle samo, co w przypadku picia na czczo. Wątroba działa bowiem z jednostajną wydajnością ok. 0,1 g alkoholu w litrze krwi na godzinę, czyli całkowita neutralizacja dwóch półlitrowych puszek piwa zajmuje jej około 3-4 godzin. Co najwyżej “dzień po” dużo łagodniej odczujemy kaca.

 

Komentarze do wpisu (0)

do góry
Sklep jest w trybie podglądu
Pokaż pełną wersję strony
Sklep internetowy Shoper.pl